Postanowiłam się rozstać z moją pierwszą maszyną do szycia - jej fochy wyczerpały już moją cierpliwość. Ponadto w czasie użytkowania okazało się, że ma dość ograniczoną ilość funkcji, a ja zapragnęłam więcej. I tak, dość nieoczekiwanie, wpadła mi w ręce ulotka z Lidla - a tam maszyna SilverCrest z funkcją overlock i ponad 30 ściegami. Zaczęłam wzdychać do tej gazetki patrząc na męża błagalnie. Jupiii - zgodził się na zakup. Z samego rana jeszcze przed pracą podjechałam do Lidla (lało tak niesamowicie, ale co tam!). Wchodzę - są dwie - niebieska i zielona. Zielona urzekła mnie od razu, więc złapałam pudło pod pachę, szybko do kasy i jest! Jeszcze się załapałam na książkę Okrasy i Pascala.
Nie mogłam się doczekać końca pracy, żeby wrócić do domu i rozpakować moją nową zieloną maszynę.
Udało się dojechać szczęśliwie do domu i oto ona:
Z tego zachwytu powstał od razu kolejny Tildowy ślimaczek - oczywiście zakochany :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz