Miała być poduszka z transferem - ale cóż w trakcie nastąpiła zmiana planów.
Za nitro zwiedziłam połowę miasta - ale jest, wydruki gotowe.
Czas na poduszkę z zamkiem. Krytego nie było w pasmanterii, więc kupiłam zwykły. Zresztą do krytego i tak nie mam stopki. Próbujemy ze zwykłym. Po 40 minutach kombinacji udało się zamek zdobyć i został przyszyty. Teraz transfer - rzecz w sumie prosta: materiał, wydruk z lustrzanym odbiciem z drukarki atramentowej i nitro. Teoretycznie wszystko miało być banalne, ale w praktyce - kartka już się prawie podarła, a na materiale dalej nic nie było widać. Trzeba się jakoś ratować - więc może na pocieszenie róże.
I tak z transferu skończyło się na różach w roli głównej.